09/12/2012

10 wszechobecnych trendów - czego mam już dosyć, a co wciąż mi się podoba.

Mamy grudzień, więc chyba mogę pokusić się o takie zestawienie.


10. Krzyże
Nie mam pojęcia skąd wziął się ten trend. Mi kojarzy się on z Taylor Momsen (Gossip Girl, The Prety Reckless). Obecny na wszelkich koszulkach, torbach, sukienkach, kolczykach, bransoletkach itd. Widoczny też na milionach zdjęć na tumbrlach młodych dziewcząt. Podejrzewam, że w każdej popularnej sieciówce znajdziemy coś z motywem krzyży. Często noszone z ćwiekami i postrzępionymi szortami (o nich trochę później). Moim zdaniem to trochę oklepane, a poza tym - po co nosić czyjś symbol dla lansu? Zdecydowanie nie jestem zwolenniczką co drugiej dziewczyny ubranej w krzyże i nimi przytłoczonej. Noszącej ten wzór, tylko dlatego, że jest "modny". Wszystko jest dla ludzi, jednak ja się nie skuszę.
9. Full Capy
Jedni je lubią, drudzy nienawidzą. Nazwane przez moją mamę "nocnikami". Utożsamiane raczej z subkulturą hip-hopową i rapem momentalnie podbiły serca blogerek oraz nastolatek i opanowały ulice miast. Przeszły długą drogę od niszowej społeczności do mainstreamu (używam hipsterskich pojęć. mainstream - to, w wielu dziedzinach życia, nurt myślowy bądź stylistyczny reprezentowany przez większość artystów, twórców lub innych ludzi zaangażowanych w daną dziedzinę. <źródło: ciocia Wikipedia). Lubiłam je, jednak nie na mnie (wyglądam w nich jak kaczka, albo nawet gorzej). Dziś full capy noszą wszyscy, dziewczyny kochają chłopców w full capach, a chłopcy uwielbiają dziewczyny w full capach. Mania ogarnęła cały świat i pewnie choć na chwilę ogarnęła każdego gimnazjalistę (gimbusa, hehehe, ale to tak na marginesie, nie żebym chciała obrazić uczniów gimnazjum, bo sama uczęszczam). Nie mówię nie, ale przyznaję, że mi się troszkę przejadło.





8. Kołnierzyki
Winowajczynią popularności tego trendu jest niejaka Miuccia Prada, która pokazała swoje kołnierzyki w kotki, jaskółki, pieski (o innych zwierzakach mi nie wiadomo) w kolekcji Prady (a jakżeby mogło być inaczej) na wiosnę 2010. Od tamtej pory szał na kołnierzyki wciąż rósł, rósł i rósł. Kołnierzyki doszywano do sukienek i bluzek, a także noszono jako naszyjniki. Kolejnym projektantem, który przyczynił się do utrzymania się kołnierzyków "na topie" (czuję się teraz bardzo ubogo nie potrafiąc zastąpić wyrażenia "na topie" czymś bardziej inteligentnym) był Marc Jacobs, który wykorzystał je w kolekcji Louis Vuitton. Kołnierzyki dodają trochę figlarności i dziewczęcości, a poza tym (według) mnie niektóre fasony są skutecznymi korektorami wieku właścicielki :) Są ciekawym dodatkiem w stylu lat 60, jednak trzeba na nie uważać, potrafią nieźle namącić. Zdecydowanie jestem na tak, bardzo dziewczęcy dodatek, który może przybierać różne wzory i kolory skutecznie urozmaicając strój :)
7. Bejsbolówki
Kurtki znane z amerykańskich filmów, w których to pojawiali się przystojni i umięśnieni (dobra, tu można dyskutować, czy oni rzeczywiście tacy byli, ale takie miało być ogólne założenie) chłopcy grający w bejsbol w nie ubrani. Dlaczego i w jaki sposób zdobyły sławę? Nie mam pojęcia. Zapełniły całe allegro pod szlagierem "Japan style". Pokochały je dziewczyny, jak i chłopcy. Zwykle w kolorze granatowym, czerwonym lub czarnym. Śmiem stwierdzić, że to ciuch uniwersalny. Niby na każdym kroku zauważalny, ale mi osobiście jeszcze się całkowicie nie "odpodobały". Mają same plusy: ładnie wyglądają, są miłe i ciepłe, wygodne, łatwo zestawić je z innymi częściami garderoby. Odbiegając od tematu, zauważyliście, że ostatnio bardzo popularne zaczynają być rzeczy uważane (do tej pory) za męskie? Bejsbolówki, na przykład albo wspomniane wcześniej full capy? Dlaczego tak się dzieje? Czy to symptom feminizmu i równouprawnienia kobiet? Być może, ale to już temat na osobny wpis. Wracając do kurtek (czy tam bluz, nigdy nie wiem jak nazwać akurat ten fason), mi jeszcze się nie znudziły, choć moja własna odmówiła współpracy (urwane napy) to jestem za. Mmm, taką ze skórzanymi rękawami bym przygarnęła (mam ostatnio jakąś manię na punkcie skórzanych rzeczy, tak właściwie to nawet nie wiem czemu, ot tak poprostu).
6. "Lity"
Chodzi dokładnie o buty autorstwa Jeffrey'ego Campbella, jeszcze dokładniej o model, który nosi nazwę "Lita". Niezaprzeczalnie to one przyniosły projektantowi niezwykłą sławę w świecie mody i gwiazd. Mogę chyba śmiało powiedzieć, że są to również najczęściej kopiowane (przepraszam, "dające inspirację) buty w sieciówkach i innych sklepach. U Campbella dostępne w wielu różnych kolorach, wzorach i fakturach. Oryginalne są ponoć niezwykle wygodne i podczas chodzenia wcale nie czuć obcasa jak i ukrytej w butach platformy (sądzę, że to sprawka dosyć grubego, solidnego obcasiska :)). Popularność w sumie zdobyły już ze 2 lata temu, choć w Polsce mania na Lity sięgnęła zenitu dopiero w 2012 roku. Noszą je gwiazdy jak i "zwykli śmiertelnicy". Nic dziwnego. Według mnie bardzo są ok. Kiedyś mogłabym pisać pieśni dziękczynne, dziś po prostu mi się podobają. Gdybym miała je mieć, zainwestowałabym chyba w oryginały. Dobrze wyglądają tak na prawdę ze wszystkim, a jeśli nie chcemy mieć kolejnych czarnych "bo są klasyczne i pasują do wszystkiego" możemy poszperać w wielu różnych wersjach. Trochę już tego za dużo, jednak nie mogę im odmówić sympatii i uroku. Według mnie to takie trochę pantofelki dzisiejszego Kopciuszka :)

5. Szorty DIY
Czasami to kupione w "modnej sieciówce" specjalnie podarte/poplamione szorty za jakąś stówkę (w zależności od sieciówki dodać 20/50/70/100 złotych). W wersji dla ludzi "pomysłowych, zdolnych i oryginalnych" (jej, czy ja wam opowiadam tylko i wyłącznie o sobie? Taki tam egoistyczny żarcik :)) są one zrobione po prostu z długich spodni (wolę się upewnić, że wiecie, a więc chodzi mi oczywiście o odcięcie nogawek :)), czasem brutalnie potraktowane jakimś barwnikiem czy wybielaczem. Najczęściej widziane w stylu "rockowego looku" (tak, jak my kochamy rockowy look u ludzi, którzy nigdy rocka nie słyszeli, ale o tym innym razem) z jakąś "supermodną" nazwą zespołu reprezentującego ten gatunek muzyczny (najmodniejsze to Iron Maiden i Metallica, ostatnio zaczyna się zauważać również AC/DC oraz w znikomych ilościach Judas Priest i Motorhead (tu powinien być takie dwie kropeczki nad "o", ale nie jestem zbyt mało inteligentna, żeby wiedzieć jak je zrobić :<)). Szorty często są spotykane również w wersji z ćwiekami. W sumie to nie mam nic przeciwko, nawet bym się skusiła na takie ("Gdybym ci ja miała talię jak osa..." - inspiracja się średniowiecznymi hitami z Krzyżaków), byleby tylko zakrywały tyłek, bo to niby jasne, ale często widzę, że chyba jednak nie do końca. Podsumowując, według mnie całkiem ciekawy gadżet, ale z umiarem i w odpowiedniej długości.





4. Vansy
Moim zdaniem one odebrały trampkom Converse miano najpopularniejszych butów na płaskiej podeszwie. Widoczne niemalże wszędzie. Pierwsze co mi przychodzi na myśl, gdy myślę o Vansach to subkultura skejterów. Nie znam się na niej za bardzo, więc nie chcę się wgłębiać w szczegóły, czy jakieś stereotypy. Dostępne w milionach wzorów i kolorów. Mam tu na myśli głównie model Authetic (tak, tak, "Vans" to nie nazwa modelu butów, a firmy). Mają fajne fasony (mówię tu o tych najbardziej popularnych, wcześniej wspomnianym modelu "Authetic", jak i równie ciekawym "Slip on") i pasują do nastolatków oraz osób żyjących w ruchu i lubiących luźny styl. Podobają mi się, jednak sądzę, że 200 złotych za tenisówki to jednak trochę zbyt wygórowana cena. Oczywiście czego nie robi się dla lansu (nie bierzcie tego do siebie, takie tam gadanie zakompleksionego bachora :D). Udowodnijcie mi, że nie rozwalą się po 3 miesiącach ciągłego chodzenia, a kupię je od zaraz, nawet dwie pary.


3. Motyw Galaxy
So hipsta. Ludzie od zawsze fascynowali się astronomią i kosmosem, a jednym z najbardziej znanych na świecie Polaków, Mikołaj Kopernik, był astronomem. Dlaczego by więc nie przenieść tak interesującego gwiazd (tych na niebie, akurat dziś nie mam na myśli celebrytów) i kosmosu na ubrania dostępne dla zwykłych śmiertelników? Przepraszam, nie takich zwykłych, a niszowych, w końcu galaktyka to wzór iście hipsterski, łączony często z innymi hipsterskimi motywami jak trójkąty i wcześniej wspomniane w tym zestawieniu krzyże. Wracając do tematu, galaktyka "wskoczyła" na legginsy, spodnie, bluzki, koszule, bransoletki, a nawet buty. Moim zdaniem motyw fajny i dość sympatyczny, choć wymagający. Chłopcy raczej nie gustują w tym motywie (choć od każdej reguły są przecież wyjątki), ale dziewczętom zdecydowanie kawałek świata się spodobał. Oj, ale ten Wielki Wybuch namieszał nam w świecie, nieprawdaż?
2. Ćwieki
Nie mogło ich tu zabraknąć! Zdecydowanie wielkie gwiazdy świata mody, istne diamenty XXI wieku. Wiele projektantów użyło (używa i pewnie używać będzie), a jedna z marek, która to Frankie Morello się nazywała, nawet odważyła się zrobić całą kolekcję im poświęconą. Nie wspominając już wcale o sieciówkach, które oszalały na ich punkcie. Kiedyś ćwieki kojarzone były z subkulturą punków (babciu Vivienne Westwood, pozdrawiamy, za popularność ich stylu ubierania się), dziś zostały sprowadzone do rangi ozdobnika niemalże wszystkiego, co można na siebie założyć i nie tylko (po przecież spotykamy już ćwieki np. na paznokciach). Noszą je niemalże wszyscy, a maniakalne fanki ćwiekują wszystko co się da (miejmy na dzieje, że to zostanie zrozumiane w formie przenośni, ot co.). Ćwieki widzimy na torebkach, butach, spodniach, koszulach, kapeluszach, obudowach do telefonów (och, te hipsterskie Iphoniki) i pewnie na jeszcze wielu innych rzeczach, o których zapomniałam. Moje zdanie? Tak (Tu przed oczami stanął mi popularny mem internetowy z najaranym, to znaczy pod wpływem środków odurzających mężczyzną/chłopakiem/człowiekiem/istotą ludzką, pewnie wiecie o co mi chodzi ;)). Lubię je, sądzę, że dodają zadziorności i mając na sobie ćwieki czuję się jak taka trochę gangsterka (przypomniała mi się właśnie Dziewczyna Gangstera zespołu Manchester, całkiem ich lubię), bad girl (są głodne i złe, ooooo, któż by nie znał cioci Dody?). Zapomniałabym, często łączone ze wszystkimi innymi pozycjami mojej listy :)

A ostatni trend to...
1. Motyw flagi Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych
Obecny dosłownie wszędzie i na wszystkim! Jeśli jesteś Rosjanką, Niemką, Polką, Ukrainką, Szwajcarką, Szwedką i podążasz za trendami to i tak masz ją na sobie, nieważne, że nie jest to flaga twojego kraju . Nie wiem skąd ta popularność, serio nie mam pojęcia. O ile flagę UK mogę sobie jakoś wytłumaczyć, nie wiem, londyński punk lat 80, nadanie jej ładnego "przezwiska" Union Jack, tak na flagę USA nie mam pomysłu. Może chodzi o to, że Ameryka jest przedmiotem idealności, miejsca gdzie spełniają się marzenia, gdzie każdy jest bogaty i żyje jak chce. I choć tak nie jest to chcemy w to wierzyć. Sądzę, że z Wielką Brytanią sytuacja ma się podobnie, ludzie szukają w tych państwach tam nadziei. Oba kraje są bardzo zróżnicowane kulturowo, a przez to kolorowe, więc może nosimy ich flagi po to, aby pokazać to, że je bardzo lubimy. A może po prostu nosimy je, bo mają ciekawy wzór i interesujące kolory? W każdym razie, są na butach, koszulkach, spodniach, sukienkach. Opanowały Tumblr, blogi modowe, a przede wszystkim sieciówki. Szczerze mówiąc, zmęczyłam się tym trendem. Lubię wzornictwo tych flag, ale gdy widzę kolejną osobę z tym motywem to mam dość. Tak na marginesie, my Polacy też mamy bardzo ciekawe wzornictwo patriotyczne, mam tu na myśli np. projekt koszulki z Polskim Orłem, zaprojektowanej przez Roberta Kupisza (o tym projektancie porozmawiamy kiedy indziej, bo z pewnością jest warty uwagi). Podsumowując ten trend, muszę powiedzieć: "Cudze chwalicie, swego nie znacie".


Na koniec chciałabym wspomnieć, że jest to moja subiektywna opinia i pisząc ten artykuł nie chciałam nikogo urazić. Nie bierzcie moich słów i komentarzy zbyt na serio, niektóre rzeczy chciałam wyśmiać i pokazać je z drugiej strony, przedstawić stereotypy, zmusić do myślenia. Nie żebym chciała was zamęczyć czy coś, ale takie bezmyślne klepanie po prostu mnie nudzi. Oczywiście czekam na krytykę i waszą opinię.
Zgadzacie się ze mną, czy raczej nie? Jakich trendów wy macie już dość?

Do następnego postu! :)

źródło zdjęć: Google Grafika

2 comments:

Anonymous said...

Bardzo podoba mi się ten post, jeden z moich ulubionych na tym blogu. Czyta się szybko i rzeczywiście, te wszystkie ''trendy'' są już koszmarnie irytujące. Jedyne co mnie rozpraszało przy czytaniu to ta ogromna ilość nawiasów z jakimiś dopiskami... Zdecydowanie ZA DUŻO NAWIASÓW. Po za tym post napisany bardzo ładnie, widać, że wiesz o czym piszesz.:)

Nikamina said...

Nie zgodzę się jedynie z litami, bo wg mnie to najwygodniejsze buty na imprezę :)
Ale z całą resztą jak najbardziej, wolę postawić na klasyczne rzeczy, które posłużą mi dłużej niż jeden sezon.
A ciuchy z motywem flagi USA to już dla mnie zbyt wiele :)

zapraszam do siebie:
szukamelia.blogspot.com

buziaki K.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...